Mazury, Prusy Wschodnie, Warmia, historia Warmii i Mazur, Dąbrówno, Gilgenburg, Ryn, Olsztynek, Miłomłyn, Mierzwa, kroniki, reportaże, bibliofilstwo, wydawnictwa bibliofilskie, księgarnia internetowa, Moja biblioteka Mazurska, historia Warmii i Mazur













Max Toeppen, Wierzenia mazurskie

Wstęp

Toeppen i polscy badacze folkloru Mazur

W piśmiennictwie polskim skupionym na przeszłości i kulturze dawnych ziem pruskich Max Pollux Toeppen (1833-1892) przeżywa drugą autorską młodość. Aczkolwiek obcy językiem, istnieje i nie daje się pominąć. W 1995 roku ukazało się w Olsztynie polskie wydanie Historii Mazur w tłumaczeniu Małgorzaty Szymańskiej-Jasińskiej i opracowaniu Grzegorza Jasińskiego. W 1999 roku w literackiej adaptacji Herberta Somplatzkiego, a polskim przekładzie Tadeusza Ostojskiego, otrzymaliśmy dwujęzyczny wybór mazurskich podań i baśni z Aberglauben aus Masuren tegoż autora, ze wstępem Rafała Wolskiego, zatytułowany Kobieta o bursztynowych włosach. W 2004 roku, w serii "Moja Biblioteka Mazurska" dąbrówieńskiej Oficyny "Retman", ukazała się Historia okręgu i miasta Olsztynka w przekładzie Magdaleny Sachy i opracowaniu naukowym Grzegorza Białuńskiego i Grzegorza Jasińskiego.

Od pierwszego polskiego tłumaczenia Aberglauben aus Masuren Eugenii Piltzówny, którą do dokonania przekładu nakłonił redaktor miesięcznika "Wisła", Jan Karłowicz, minęło ponad 110 lat. Współczesny tłumacz Tadeusz Ostojski nie przypadkiem zaznacza, że za podstawę przyjął tłumaczenie Piltzówny z końca XIX wieku. Max Toeppen dość powierzchownie znał język polski i dostarczane mu przekazy musiał tłumaczyć na język niemiecki. Własnego tłumaczenia Piltzówna dokonała w duchu i rozumieniu swojego czasu. Dwudziestopierwszowieczny tłumacz, honorując okoliczności, poszukał semantycznego zbliżenia do dzisiejszego czytelnika.

Toeppen urodził się w Królewcu 4 kwietnia 1822 roku, zmarł w Elblągu 3 grudnia 1893 roku. Nigdy nie mieszkał dłużej poza granicami wschodniej części monarchii pruskiej. Zainteresowaniami nie sięgał zbyt daleko poza granice obszaru, którego odmienności stał się znakomitym badaczem, znawcą i dokumentatorem. Można rzec, że pragmatyczny umysł uczonego dał się tu nawet zwieść w stronę zauroczenia.

Toeppen wyrósł w specyficznym kręgu kulturowym. Ojciec był wysokim urzędnikiem administracji prowincjonalnej lecz bliska musiała mu być kultura klasyczna, skoro dwóm synom bliźniakom jako drugie nadał imiona antycznych herosów Kastora i Polluksa; Max został Polluksem. Uczył się świetnie i po ukończeniu szkoły średniej wstąpił na uniwersytet królewiecki, słynną Albertynę. Studiował języki klasyczne i historię, po ukończeniu której doktoryzował się, a w wieku 25 lat habilitował. Nie pisana mu była katedra na uczelni, w której autorytetem historycznym cieszył się Johannes Voigt, autor Geschichte Preussens - dziewięciotomowej historii Prus (1832-1839). Utarła się opinia, że Voigt dostrzegł w Toeppenie rywala. Sam konserwatysta i tradycjonalista, przeświadczony o niemieckiej misji na Wschodzie, widział w Toeppenie liberalizującego nowatora. Młody docent prywatny nie forsował przeszkody. Opuścił Królewiec (1847) i przeniósł się do Elbląga, gdzie zaczął godzić obowiązki pedagoga z pasją i uporem naukowca. Pracę badawczą uznał wkrótce za synonim wytchnienia. Po epizodzie w gimnazjach poznańskich (1850-1854) trafił Toeppen na stanowisko dyrektora gimnazjalnego w Olsztynku (1854-1868).

Olsztyneckiemu okresowi sporo uwagi poświęcił profesor Marian Biskup w wystąpieniu podczas toruńskiej konferencji Dzieje historiografii Prus Wschodnich i Zachodnich do 1920 roku: "osobne miejsce zajmują w dorobku Toeppena prace z zakresu etnografii regionu Warmii i Mazur, powstałe w okresie olsztyneckim, a więc na skutek bezpośredniego zetknięcia się z życiem i obyczajami oraz mentalnością nie dostrzeganego jeszcze przez polskich etnografów regionu pruskich Mazur. Toeppen wykorzystał ustne relacje i obserwacje własne z Olsztynka i sąsiednich wsi, a także niektóre publikacje polskie. Relacje te były chyba częściowo spisywane w wersji polskiej a częściowo niemieckiej, w każdym razie Toeppen ogłosił - po pierwszej niepełnej wersji z roku 1866 - w drugim pełniejszym wydaniu Aberglauben aus Masuren (1867) podania i baśnie mazurskie, łącznie 44 w języku niemieckim - wyrażając życzenie aby ktoś lepiej znający język polski, zwłaszcza gwarę mazurską, podjął dalsze badania".

Wątek ten poruszy Toeppen we wprowadzeniu do swych Aberglauben, krytycznie odnosząc się do własnej znajomości polszczyzny. Musiał to być punkt dolegliwy w świadomości badacza. Jako swych informatorów wymieni: "panów duchownych i nauczycieli a także kilku obywateli żyjących na Mazurach, jak również panie należące do wspomnianych sfer". Między nim, a darzonym życzliwością "sympatycznym mazurskim ludkiem" istniała wyraźna bariera towarzysko-społecznej nierówności i dystans narodowościowy. Po towarzyskiej stronie mogliby się jeszcze zmieścić nauczyciele ludowi, którym dziękował za "nadesłane z własnej inicjatywy" materiały. Aberglauben miały zachęcać uważnych czytelników do "opublikowania czegoś lepszego i bardziej wyczerpującego". Chodziło przede wszystkim o takich, którzy "dobrze władają mową mazurską", a których autor osobiście nie znał.

Polskie tłumaczenie Eugenii Piltzówny funkcjonowało do naszych czasów w dwóch postaciach - najpierw w "Wiśle" (1892-1893), następne w wydaniu książkowym (1894).

Praca Toeppena została życzliwie przyjęta przez polskich etnografów, na czele z Oskarem Kolbergiem, autorem bardzo pozytywnej recenzji w "Bibliotece Warszawskiej" (1869). Warto przypomnieć, że Kolberg sam nosił się z zamiarem wydania drukiem zbioru Pieśni ludu znad górnej Drwęcy Gustawa Gizewiusza, z dołączonym tłumaczeniem Aberglauben. Do wydania Mazur Pruskich, jako tomu 40 Dzieł Wszystkich Oskara Kolberga, doszło jednak dopiero w 1966 roku, ale bez Wierzeń Toeppena. Te znalazły swe miejsce jedynie we wstępie. Zaznaczyć wypada, że mazurskie zainteresowania Kolberga biegły prawie równolegle do toeppenowskich.

Po polskich kontaktach Toeppena zachował się jedynie skromny ślad. Korespondował z Kętrzyńskim, jako autorytetem w interesujących go kwestiach. Znany nam jego list pochodzi jednak z 1890 roku. Obaj byli już wówczas znakomitymi znawcami i wydawcami źródeł historycznych, niezwiązanych już wprost z Mazurami. Pełna cytatów z Toeppena jest polska i nie tylko polska literatura o regionie wschodniopruskim.

Z polskich badaczy mazurszczyzny na uwagę zasługuje Hieronim Łopaciński (1860-1906), historyk, językoznawca i etnograf, wykształcony w Warszawie, współpracujący z Akademią Umiejętności w Krakowie, jej członek-korespondent. W latach 1866-1896 bywał na Mazurach, gromadził rękopisy chłopskie i przekazał je Bibliotece Akademii.

W połowie XIX stulecia zainteresowanie folklorem mazurskim pojawiało się nie tylko w zaborach pruskim i rosyjskim. Ze Lwowa działał na rzecz Mazur Wojciech Kętrzyński, który poważnie wspomógł zbiory Kolberga w trakcie kompletowania teki Mazury Pruskie. Nie pozostawały bierne środowiska ewangelickie w Warszawie i Wielkopolsce. W Warszawie bywał Gustaw Gizewusz, który Kazimierzowi Władysławowi Wójcickiemu powierzył w intencji wydania drukiem rękopis Pieśni ludu znad górnej Drwęcy. Z prasą warszawską współpracował świetnie zapowiadający się, zmarły młodo w Królewcu (1882), naukowiec Juliusz Jan Ossowski. Kętrzyńskiemu asystował we Lwowie młody historyk Karol Żółkiewski, który próbował odnaleźć spuściznę po Gizewiuszu. W poszukiwaniu źródeł informacji zwrócił się on do Jana Karola Sembrzyckiego, który odszukał w Gdańsku ciotkę Anny Gizewiuszowej "panią Gossow". To ona zabezpieczała to, co pozostało po zmarłym. Sembrzycki dotarł niestety za późno; papiery zmarłego pani Gossow zniszczyła, aby nie sprofanowały ich "niegodne ręce". Gizewiusz zaś nie trafił w krąg zjawisk, które tak interesowały Toeppena.

Warto w tym miejscu wspomnieć także o trzech ludziach, z którymi drogi Toeppena mogły były się zetknąć, gdyby nie jego odejście od mazurskich fascynacji. Mowa o Marcinie Gerssie (Gierszu) (1808-1895), Janie Karolu Sembrzyckim (1856-1919), synu nauczyciela i folklorysty - Karola (1823-1888) oraz o Józefie Gąsiorowskim (1853-1901), językoznawcy i folkloryście działającym z Petersburga. Wszyscy z nich zasługują na obszerną polską monografię, jakiej doczekał Sembrzycki. Autorka Danuta Kasparek dała jej podtytuł, jakim po trosze można by obdzielić każdego z pozostałych: Mazur na rozdrożu narodowym (1988). Pasja, jakiej ulegali, wiodła wprost na rozdroża narodowe. Gerssa Toeppen prawdopodobnie znał z dokonań, ale miał go zapewne za amatora. Z dwoma pozostałymi rozminął się wiekiem, byli dziećmi, gdy on dyrektorował już w Olsztynku. Wszyscy zdobywali ostrogi w życiu publicznym, gdy on zamykał "okres olsztynecki".

Najbliższy horyzontom Toeppena wydaje się Jan Karol Sembrzycki. Publikował w polskiej "Wiśle" i niemieckim miesięczniku "Altpreussische Monatsschrift", korespondował z Kętrzyńskim. Obydwaj z Marcinem Gerssem liczyli, że dzięki pomocy Kętrzyńskiego będą w stanie ustabilizować swój byt wydawców i działaczy związanych ze sprawą polską na Mazurach. Gerss uważał, że może służyć sprawie języka polskiego w zgodzie z lojalizmem pruskim i ewangelicką prawowiernością, Sembrzycki z biegiem czasu coraz luźniej wiązał się z polskim ruchem i interesem narodowym. Był przykładem konfliktu egzystencjalnego przedstawicieli mazurskiej inteligencji na gruncie przynależności obywatelskiej w warunkach nieobecności państwa polskiego na mapie Europy. Czując się odepchnięty i opuszczony przez rodaków, przylgnął do niemieckiego środowiska intelektualnego na rubieży Niemiec, działającego w Tylży i Kłajpedzie. Nie mniej skomplikowaną drogę przebył Józef Gąsiorowski, autor mazurskich badań folklorystycznych, okrytych do ostatniej ćwierci XX stulecia mgłą zapomnienia. W roku 1884, z poparciem Cesarskiej Akademii Nauk w Petersburgu, gdzie był bibliotekarzem, odbył dwutygodniowy objazd wybranych powiatów mazurskich. Do celu - zapadłych wsi - docierał piechotą i furmankami, korzystając z pomocy miejscowych pośredników. Z podróży przywiózł cztery zeszyty zapisów pieśni, z których dwa zachowały się w szufladzie pamiątek rodzinnych. Staraniem córki - prof. Zofii Szmidtowej ich zawartość, w opracowaniu Stanisława świrko, opublikowana została bibliofilsko w Warszawie (1976) w tomie Stoi lipka, lipuleczka. Pieśni mazurskie przez Józefa Gąsiorowskiego w 1884 roku zebrane; dopowiedzmy z inspiracji Wojciecha Kętrzyńskiego.

Trudno byłoby tę późną edycję uznać za wyjątek. Folklorystyczne "mazuriana" nierzadko czekały na Polskę z publikacją. Dopiero w 1966 roku doczekały wydania Mazury Pruskie Oskara Kolberga, a w nich kompilacje przekazów Pieśni ludu z nad górnej Drwęcy Gustawa Gizewiusza i zapisów ludowych zebranych przez Kętrzyńskiego. Dwukrotna reedycja pracy tego ostatniego O Mazurach (1872) czekała do powstania Ośrodka Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie. W Ośrodku też powstały trzy tomy Pieśni ludu znad górnej Drwęcy w parafiach Ostródskiej i Kraplewskiej zbierane w 1836 do 1840 przez X[iedza] G[ustawa] G[izewiusza] (2000-2001), zaś jako wydawnictwo warszawskiego Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk, pięciotomowe dzieło Warmia i Mazury (2002), prezentujące dorobek polskich badań folklorystycznych regionu.

Do tego bogatego plonu dołączają wspomniane na wstępie prace Maksa Polluksa Toeppena - dokumenty przeszłości Mazur. Ich przypomnienie stało się jedną z potrzeb naszych czasów.

Władysław Ogrodziński







   Copyright Moja Biblioteka Mazurska 2003

Projekt i wykonanie NG Interactive