Mazury, Prusy Wschodnie, Warmia, historia Warmii i Mazur, Dąbrówno, Gilgenburg, Ryn, Olsztynek, Miłomłyn, Mierzwa, kroniki, reportaże, bibliofilstwo, wydawnictwa bibliofilskie, księgarnia internetowa, Moja biblioteka Mazurska, historia Warmii i Mazur













Zbigniew Chojnowski, Kamienna kładka

Od wydawcy

Od autora:

Przedsłowie

stojąc na jeziora brzegu
czytaj wiersze Chojnowskiego

Leszek Aleksander Moczulski

Przyszedłem na świat w 1962 roku w Orzyszu. Na początku okolice Nowych Gut z jeziorem Śniardwy składały się na świat jedyny. Wiedziałem, że również gdzie indziej żyją ludzie, ale tutejsze osoby i krajobrazy były świadkami mojego domowienia się.

Kiedyś myślałem, że najlepiej znam swoje dzieciństwo, miejsca nauki chodzenia, patrzenia, mówienia. Opuściłem Guty, Śniardwy, nadjeziorne pola i drzewa, szosę do pobliskich wsi i miasteczek. Powracały w snach, w wyobrażeniach stanu szczęśliwości lub kiedy się czegoś bałem.

Zgadzam się z przekonaniem, że ojczyznę odnajdujemy w zakątkach wszelkiego bezpieczeństwa. Każdy żywy byt buduje schronienie z materiału z pobliża. Nie chcę przez to powiedzieć, że kraina mojego dzieciństwa była i jest arkadią. Tutaj widziałem ludzi ciężko pracujących, biednych, skrzywdzonych i chorych. Uczestniczyłem w pogrzebach starych i młodych.

Trudno powiedzieć jasno i wyczerpująco o tym, że wiele moich wierszy utkała pamięć o pierwszych czternastu latach przeżytych nad Śniardwami.

"Mazurskie Morze" bywało moim Morzem Śródziemnym. Jako chłopak czytałem z zaciekawieniem Mity Greków i Rzymian Wandy Markowskiej. Pływając łódką po jeziorze lub wędrując po jego piaszczystych, kamienistych i trawiastych brzegach, utożsamiałem się z bohaterami antycznych mitów.

W dzieciństwie lubiłem przebywać wśród książek. Jedną z pierwszych, którą zapamiętałem, był Nowy Testament. Kupiłem go od księdza katechety podczas lekcji religii w Gutach. Wtedy życie Jezusa Chrystusa oraz Dobra Nowina zaczęły towarzyszyć mojej świadomości.

Lubię przyjeżdżać w miejsca znane mi "od zawsze". Pobyty budzą energię, pozwalają scalić się od wewnątrz, powstaje wiersz. Choć w pewnym sensie, to wszystko, co dały i dają okolice mojego dzieciństwa, noszę wciąż w sobie. Nad marzeniami o wyjeździe stąd brało i bierze górę pragnienie pozostania. Mazury są kosmosem, należą do mojego terytorium duchowego. Tutaj odczułem ciężar niewiedzy i to, że bliskie może być jednocześnie obce, wrogie i nieznane. Kształtują mnie czas przeszły, teraźniejszy i przyszły, lęki i ufność, wiedza i jej brak. Ważna jest treść przeżyć, to w czym uczestniczę. Bardziej istotna sprawa polega na spożytkowywaniu doświadczeń, na ich odzyskiwaniu w słowach dla przyszłości. Stąd płynie zadowolenie i nadzieja, że minione w jakiejś części trwa i posłuży do czegoś dobrego. Mielą młyny pamięci.

Z domu zbiegałem po stromiźnie nad jezioro. Brzeg przedłużała kamienna kładka. Stawałem lub siadywałem na obłych głazach. Obracałem się przodem ku drugiemu brzegowi. Jego ciemna i ciepła linia ledwo się zaznaczała. W wyobraźni chłopca fale opływające kamienie wywoływały pozór płynięcia łódką, statkiem, okrętem do odległych portów. Wydostawałem się z obszaru dzieciństwa, a jednocześnie wciąż w nim pozostawałem.

I dziś szukam siebie schowanego, płynę ku już wyraziściej widzianemu brzegowi, zwracam się twarzą do losu, do Niewytłumaczalnego.











   Copyright Moja Biblioteka Mazurska 2003

Projekt i wykonanie NG Interactive